Konstanty Ildefons Galczynski

Deszcz


I
Mowilam tobie juz piecdziesiat kilka razy,
zebys juz poszedl sobie, przeciez pada deszcz,
to przeciez smieszne takie stac tak twarz przy twarzy,
to jest naprawde nieslychanie smieszna rzecz;

zeby tak w oczy patrzec: kto to widzial?
zeby pod deszczem taki niemy film bez slow,
zeby tak reke w reku trzymac: kto to slyszal?
a przeciez jutro tutaj sie spotkamy znow -

i tak sie trudno rozstac,
i tak sie trudno rozstac,
no, nawet jesli troche pada, to niech pada -

i tak sie trudno rozstac,
i tak sie trudno rozstac,
nas chyba tutaj zaczarowac musial deszcz.


II
Na Zoliborzu sa ulice takie sliczne,
takie topole, a w topolach taki wiatr,
Gdy przyjdzie wieczor, swieca swiatla elektryczne
i tak mi dobrze, jakbym miala osiem lat;

mowisz: "Kochana!" Ja ci mowie: "Moj kochany!"
i tak chodzimy i na przelaj, i na w skos,
a w tej ulicy, ktora idzie na Bielany,
jest tyle swiatel, jakby Szopen nucil cos -

i tak sie trudno rozstac,
i tak sie trudno rozstac,
no, nawet jesli troche pada, to niech pada -

i tak sie trudno rozstac,
i tak sie trudno rozstac,
nas chyba tutaj zaczarowac musial deszcz.


III
Ja na poczatku przez trzy lata bylam w Lodzi,
A teraz tutaj mam posade w AWF,
i bylam sama, potem zaczal on przychodzic,
pracuje w radio, muzykalny jak sam spiew;

wiec z nim piosenki sobie czasem rozne nuce,
on czasem skrzypce wezmie, na nich dla mnie gra -
a co wieczora na Zoliborz autobusem
do tej topoli, ktora nas tak dobrze zna -

i tak sie trudno rozstac,
i tak sie trudno rozstac,
no, nawet jesli troche pada, to niech pada -

i tak sie trudno rozstac,
i tak sie trudno rozstac,
nas chyba tutaj zaczarowac musial deszcz.